Kochane wasze trzymanie kciuków pomogło :D! Na prawdę!! Sama jeszcze w to nie dowierzam...
No ale opiszę od początku :)
W czwartek psinka była na szczepieniu u teoretycznie dobrego weterynarza. Następnego dnia pies cały dzień spał. No ale myśleliśmy, że po szczepiące trochę osłabła ale wszystko wróci do normy. W sobotę rano pies lał się przez ręce, nie pił, nie jadł i zaczął wymiotować... Telefon do weta... i tu pan inteligentny stwierdził, że to na pewno przez robaki <była odrobaczona ale cóż lekarz wie lepiej> dał jej tabletkę kolejną po której miało wszystko ustąpić. Następnego dnia było już tylko gorzej... Weterynarz uznał, że już nic jej nie pomoże i co najwyżej może jej glukozę podać... Inny, że nie wie co się z nią dzieje i on nic nie pomoże... Jeździliśmy dalej, pies ledwo dychał, karmiliśmy i poiliśmy strzykawką ale większość z tego zwracała, nie stała sama ani nic... Trafiliśmy na super miłą lekarkę i ona nam pomogła!! Też mówiła, że nie ma pojęcia co się dzieje ale dała jej jakiś zastrzyk i kazała poić na siłę dalej. I tego dnia <wtorek> stało się coś strasznego <dość obrzydliwe > Miśka zrobiła zamiast kupki okropnie wielką plamę wody z krwią, później jeszcze raz. Wtedy się już poddałam ale jeszcze w środku starałam się wierzyć wiec dręczyłam strzykawką dalej... Następnego dnia znów zastrzyki antybiotyki i piesek odżył...!! Powoli zaczęła sama pić :) Teraz w nocy nawet żebrała o jedzenie przy misce :) Warto czasem walczyć i szukać innych lekarzy którzy mogą pomóc!! A jaka diagnoza?? Weterynarz dał jej zły zastrzyk... krew w kupie to po prostu oczyszczanie organizmu z toksyn... Gdybyśmy nie szukali dalej to już by ją ten walnięty pseudoweterynarz wykończył... Teraz już wiem dlaczego 11 lutego zeszłego roku odeszła moja bokserka... sytuacja była podobna ale wtedy wierzyliśmy, że po prostu coś miała w środku co pękło bo taka była jego wersja... Tośce teoretycznie w jego tłumaczeniu też by coś pękło a tak na prawdę sam te psy truje!!!
Teraz przynajmniej wiem jak to jest mieć małe dziecko w domu xD Tosia tak strasznie była niespokojna ze co pół godziny w nocy miałam pobudkę jęczącego psa... nosiłam, tuliłam, kąpałam, poiłam, wycierałam kupki, spałam z nią w legowisku, z nią na łóżku.... Ale cóż... WARTO BYŁO!!! :)
Chciałabym też zaznaczyć, że pan psi morderca za ,,super zastrzyk,, i książeczkę wziął od nas prawie 80 zł do tego wcisnął witaminy za 18 twierdząc że to niezbędne w diecie... brat mojej suni z tego samego miotu u pani która wyleczyła Tosie dostał zastrzyk z książeczka za 16 zł!!! A od nas za całe leczenie tzn 4 dni jeżdżenia wzieła 10 zł!! To jest prawdziwy weterynarz! Liczy się pies a nie kasa...
Dziękujemy za trzymane kciuki!! Dziękujemy naszej kochanej pani weterynarz!! :)
Pozdrawiamy :)
Uff jak to dobrze, że psinka wyzdrowiała
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dal pań*
Cieszę się, że takie dobre wieści o piesku, jest przepiękny ;*
OdpowiedzUsuńu mnie new zapraszam ;*
Bardzo sie ciesze, ze wszystko ok
OdpowiedzUsuń