poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zimno jakby zima była...

No więc przyszła na dobre! Wredne zimnisko ;/ Nie cierpię czuć lodu w nosie w czasie stania na przystanku a później iść jak kaleka do szkoły z na pół zamarzniętymi nogami.... Tak było dziś... a to dopiero poniedziałek !!! Do ferii 9 dni !! 9 dni mrozu !! Zamarznę jak nic ;D I dlaczego ja tej zimy tak strasznie nie na widzę ?? No dlaczego ?? Sama nie wiem w każdym bądź razie mogłaby już sobie iść... Dzisiaj -16 a ja ledwo żywa do szkoły dotarłam i zła cały dzień, w piątek -30... O.O Chyba czas polubić zimową odzież i zaopatrzyć się w czapkę bo po dzisiejszych 20 minutach czułam silne sztywnienie wywołane zamarzaniem twarzy ;D Ehh byle do lata... Pocieszam się tym, ze wracając po feriach będzie już prawie marzec, prawie wiosna tzn prawie lato i prawie wyjazd nad jezioro i wreszcie będę mogła popływać w normalnym niechlorowanym jeziorku :)
Jest tylko jedna rzecz która lubię w zimie... a mianowicie moja okolica :) Wczoraj z chłopakiem wybraliśmy się na super spacerek ok pięciokilometrowy wzdłuż naszej małej rzeczki :) Cisza spokój, zero ludzi, krzaki, woda, szum drzew, nie wieje, biało i śliczny zachód słońca... Było fantastycznie aż żałuję, że nie wzięłam aparatu ale obiecuję następnym razem podzielić się z Wami tymi widokami a teraz idę się pogrążyć w przyczyny bezrobocia i inne demograficzno geograficzne cuda z racjo o zgrozo rozszerzonej geografii i sprawdzianu ;D
Zostawiam fotkę Tosinki super mini psinki bo słodkie jest :) Nasza pierwsza kita!!
Post bez ładu i składu no ale normalnie musiałam się wypisać myśląc o jutrzejszej podróży do szkoły... ehh nienawidzę zimy i chyba nigdy nie polubię...

niedziela, 29 stycznia 2012

Kilogramowy rekin...

No więc mam w domu bandę wariatów + rekina... Dzisiaj rano zostałam brutalnie pogryziona przez kilogramowego psa xD Spałam sobie spokojnie z rana, uchylam oko lewe widzę psa, uchylam oko prawe i co widzę ?? Szczęki na wzór szczęk rekina zbliżające się z zawrotną prędkością w stronę mojej twarzy O.O Jeden kieł utkwił w oku prawym, drugi ten dolny po lewej stronie nosa... Szczęściem było to że ten kieł co się o powiekę zaczepił owej powieki nie rozharatał tak jak nosa bo i szwy by się przydały ;P Ale na szczęście mam tylko centymetrową dziurę po prawej stronie nosa i 2 małe dziury po lewej... Nos spuchnięty jakbym z kopa dostała, czerwone oko i sącząca się krew... a to wszystko za sprawą kilogramowego psa!! Oby do 14 zeszło ;D  Jakby tego było mało zostałam obkupciana przez Leona podczas rozmowy, ze nie je się z psiej miski... Do Saby i Miki dla własnego bezpieczeństwa nie podchodziłam ;D I weź tu człowieku czuj się bezpieczny we własnym łóżku nad ranem... nawet tam grasują żarłoczne REKINY... :) W moim domu wariatów to wszystko jest możliwe a mi chyba się to podoba ;P Zwierzęta dają się kochać chyba bardziej niż ludzie :) uwielbiam patrzeć jak Leon ucieka przed Toską, a za nimi biegnie Saba i próbuje małemu psu głowę odgryźć w rytm szczeniaka psa nr 3 :) Uwielbiam te dzikie harce z rana i mój pogryziony nos, o rękach nie wspomnę... Sama chciałam żeby mini psinka żyła no i mam :) Więc niech gryzie i żyje jak najdłużej!! Tylko nie po nosie bo boli oj boli....
Pozdrawiamy :) !!

sobota, 28 stycznia 2012

Podsumowaniowo :)

W tym tygodniu mało mnie tu było... Jakoś tak w czasie szkoły nie ma o czym mówić :) Szkoła, dom, lekcje i tak cały czas :) W zeszłą sobotę byliśmy na urodzinkach Roksanki :) Było bardzo fajnie szkoda tylko że mój M jest tak rozrywany przez dzieciaki, że nie siedział ze mną przy stole a z dziećmi w pokoju ;P
W szkole nudyyy ... wywiadówka była w czwartek ale ja jakoś tego z traumą wiązać nie muszę hehe
Dzisiaj wreszcie sobota i przyjedzie M... samochód naprawiony i dzień bez sesji więc wreszcie przyjedzie bo my jak się nie widzimy to tylko się kłócić potrafimy ;D
Leon zgłupiał zupełnie, biega po podłodze, szczeka, je psią karmę, pije z psiej miski, jeździ na psie... szaleniec...
Odezwę się jeszcze jutro ;)
Pozdrawiam i miłego weekendu...
Do ferii jeszcze tylko 10 dni!! TYLKO ... ech xD

czwartek, 26 stycznia 2012

Serialkowo

No więc zostałam zaproszona do łańcuszka serialkowego no więc coś tu naskrobie :) Do zabawy zaprosiła mnie Agnieszka pisząca tutaj :)

Jakoś szczególnie mnie do telewizora nigdy nie ciągnęło ale były takie które jakiś czas oglądałam :)
1. Na pewno jednym z takich seriali był ,,Zbuntowany anioł,,
Główną bohaterką tej telenoweli jest Milagros. Jest sierotą wychowywaną w klasztorze. Jej matka zmarła przy porodzie. Pozostawiła córce medalik z wizerunkiem Matki Boskiej. Kiedy Milagros kończy 18 lat zostaje zatrudniona w bogatej rodzinie Di Carlo jako służąca. Po pewnym czasie okazuje się, że Federico - głowa rodziny Di Carlo jest ojcem Milagros. Przed laty był zakochany w Rosario, która była służącą w domu jego ojca. Niestety Federico musiał poślubić dziedziczkę fortuny - Luizę, zostawiając
... itd :) Pewnie kojarzycie ??


2. Dawniej często było można obejrzeć ,,Miodowe lata,, które zresztą lubię do dziś i chyba nie muszę tłumaczyć co to za serialik ;)

3. Swego czasu będąc małą dziewczynką uważnie śledziłam też losy ,,Rodziny zastępczej,, :) Wtedy nawet podobał mi się serialowy Filip ;) Teraz juz nie... w każdym bądź razie oglądałam !!

A teraz?? Teraz zdarza mi sie obejrzeć ,,Pierwszą miłość,, , ,, M jak miłość,, i ,,Barwy szczęścia,, :) Wcześniej oglądałam też ,,Na wspólnej,, ale sztuczne jakieś się to zrobiło...

I nic innego chyba nie oglądałam :) Ewentualnie jakieś pojedyncze odcinki ale to się chyba nie liczy, prawda ??

Do zabawy zapraszam : 
Przyszywaną żonę piszącą tuuuu
Mamę czekoladowego Bartulka, którą znajdziecie tutaj
Sylwie stąd
Agnieszke stąd
i jeszcze jedna kobitkę o stąd :)


Zasady akcji:
1. Opublikuj logo zabawy na swoim blogu
2. Napisz kto Cie zaprosił do zabawy.
3. Zaproś co najmniej 5 osób prowadzących blog.
4. Wymień (i opisz) swoje ulubione seriale

Serdecznie dziękuję za zaproszenie i zapraszam do zabawy!!!

A do ferii 11 dni bez weekendów...

wtorek, 24 stycznia 2012

Jest!!

No i jest :) Jest moja paczuszka od przyszywanej :) Oprócz super kalendarzyka dostałam też ekstra pachnący żel pod prysznic :) Dziękuję kochana!!
A co u mnie? Nudy totalne nawet nie ma co pisać ;)
Nie zanudzam już :)
Pozdrawiam :)
do ferii jeszcze 13 dni... <bez weekendów> ....buu...

sobota, 21 stycznia 2012

babciowo dziakowo urodzinowo

No więc dzisiaj dzień babci :) U mnie dzień babci to zarazem dzień dziadka... Dziadka jednego mam !! Drugiego nie znałam ... Szkoda tylko, że babcię muszę odwiedzać na cmentarzu :( Własnie wróciłam z zaśnieżonego cmentarza... Zapaliłam znicz bo co mogę więcej?? Kwiatka nie kupowałam, bo kwiatki są jeszcze te z pogrzebu... poczyściłam znicze, pozmieniałam wkłady, poprawiłam kwiatki, zapaliłam swój znicz, standardowo popłakałam trochę i wróciłam... W tamtym roku jeszcze kupowałam dla babci prezent w tym już nie kupie... Kruche życie... W życiu bym nie pomyślała dając w zeszłym roku babci prezent ze w tym roku kupie jej znicze...

Dzisiaj też idziemy na czwarte urodzinki do mojej najukochańszej siostrzyczki :) Duża dziewczynka już z niej... nawet nie wiem kiedy zdążyła tak urosnąć :) Prezenty zakupione, chłopak poinformowany, samochód załatwiony... można iść chodź nadal chwile wiążące się z babcią w tamtym domu wesołe nie są... No cóż nic się nie zrobi żyć trzeba dalej :)

A z okazji dnia babć i dziadków życzę nie tylko swoim ale i waszym dziadkobabcią dużo dużo zdrówka, jak najmniej problemów i dłuuuugich lat spokojnego życia przy nas!! :)

Post zamotany ale jakoś czasu brak na wszystko dzisiaj :)

Pozdrawiam i serdecznie dziękuje za Wasze komentarze!! Aż mi się chce tu zaglądać i pisać :) DZIĘKUJĘ!!

czwartek, 19 stycznia 2012

Kciuki pomogły !!! :D

Kochane wasze trzymanie kciuków pomogło :D! Na prawdę!! Sama jeszcze w to nie dowierzam...
No ale opiszę od początku :)
W czwartek psinka była na szczepieniu u teoretycznie dobrego weterynarza. Następnego dnia pies cały dzień spał. No ale myśleliśmy, że po szczepiące trochę osłabła ale wszystko wróci do normy. W sobotę rano pies lał się przez ręce, nie pił, nie jadł i zaczął wymiotować... Telefon do weta... i tu pan inteligentny stwierdził, że to na pewno przez robaki <była odrobaczona ale cóż lekarz wie lepiej> dał jej tabletkę kolejną po której miało wszystko ustąpić. Następnego dnia było już tylko gorzej... Weterynarz uznał, że już nic jej nie pomoże i co najwyżej może jej glukozę podać... Inny, że nie wie co się z nią dzieje i on nic nie pomoże... Jeździliśmy dalej, pies ledwo dychał, karmiliśmy i poiliśmy strzykawką ale większość z tego zwracała, nie stała sama ani nic... Trafiliśmy na super miłą lekarkę i ona nam pomogła!! Też mówiła, że nie ma pojęcia co się dzieje ale dała jej jakiś zastrzyk i kazała poić na siłę dalej. I tego dnia <wtorek> stało się coś strasznego <dość obrzydliwe > Miśka zrobiła zamiast kupki okropnie wielką plamę wody z krwią, później jeszcze raz. Wtedy się już poddałam ale jeszcze w środku starałam się wierzyć wiec dręczyłam strzykawką dalej... Następnego dnia znów zastrzyki antybiotyki i piesek odżył...!! Powoli zaczęła sama pić :) Teraz w nocy nawet żebrała o jedzenie przy misce :) Warto czasem walczyć i szukać innych lekarzy którzy mogą pomóc!! A jaka diagnoza?? Weterynarz dał jej zły zastrzyk... krew w kupie to po prostu oczyszczanie organizmu z toksyn... Gdybyśmy nie szukali dalej to już by ją ten walnięty pseudoweterynarz wykończył... Teraz już wiem dlaczego 11 lutego zeszłego roku odeszła moja bokserka... sytuacja była podobna ale wtedy wierzyliśmy, że po prostu coś miała w środku co pękło bo taka była jego wersja... Tośce teoretycznie w jego tłumaczeniu też by coś pękło a tak na prawdę sam te psy truje!!!

Teraz przynajmniej wiem jak to jest mieć małe dziecko w domu xD Tosia tak strasznie była niespokojna ze co pół godziny w nocy miałam pobudkę jęczącego psa... nosiłam, tuliłam, kąpałam, poiłam, wycierałam kupki, spałam z nią w legowisku, z nią na łóżku.... Ale cóż... WARTO BYŁO!!! :)
Chciałabym też zaznaczyć, że pan psi morderca za ,,super zastrzyk,, i książeczkę wziął od nas prawie 80 zł do tego wcisnął witaminy za 18 twierdząc że to niezbędne w diecie... brat mojej suni z tego samego miotu u pani która wyleczyła Tosie dostał zastrzyk z książeczka za 16 zł!!! A od nas za całe leczenie tzn 4 dni jeżdżenia wzieła 10 zł!! To jest prawdziwy weterynarz! Liczy się pies a nie kasa...


Dziękujemy za trzymane kciuki!! Dziękujemy naszej kochanej pani weterynarz!! :)
Pozdrawiamy :)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

źle...

Mini psinka chora :(
Z mini psinką źle :(
Mini psinka nie je i nie pije od soboty :(
Mini psinka umiera :(
Pani mini psinki wciska mini psince strzykawką wodę na siłę :(
Mini psinka wygląda jak mini szkielecik :(
A pani mini psinki okropnie płacze bo nie chce jej stracić!!
CHOLERA!!!!!
 Może się ten pech już skończyć bo zaczynam wariować zupełnie... aż strach kogoś pokochać, strach kogos przygarnąć, strach wierzyć i się przyzwyczajać... Kruche, głupie życie!!!
Idę płakać dalej i martretować mini psinkę strzykawką :(

*mini psinka- Tosia , mój szczeniak shih tzu na wykończeniu...

Trzymajcie kciuki! Ja nadal staram się wierzyć...

Panie Boże skoro jesteś wszędzie to sobie przeczytaj i proszę weź pod uwagę: NIE ZABIERAJ MI TEGO PSA!! BO JA GO KOCHAM! BO JEST MÓJ! BO ZABRAŁEŚ MI JUŻ KILKA PSÓW! O JEST MAŁA! I MA ŻYĆ :( Proszę :(

niedziela, 15 stycznia 2012

No i jest...

Tak tak przyszła zima! Taka zimowa zima! Prawdziwa głupia zima! Śnieg leży! Śnieg pada! Bez nadziei na szybkie roztopienie ... buu :( W tym roku mam jej dość podwójnie. Po pierwsze dlatego, ze jest... po drugie ,,zepsuła,, nam samochód i nie można się normalnie spotkać a no i jeszcze może małe po trzecie : najmłodsze piesie mi się rozchorowało z racji tego że jest śnieg siusia i kuponi w domu ... No raj na ziemi! A piesek jak dzisiaj się dowiedziałam okropnie był śniegiem zirytowany... po dwóch ślizgach na ośnieżonych płytkach zaczęło się tarzanie i szczekanie na podły śnieg... No i sisiami w domu :) Jakie to uczące...
Pierwsza osiemnastka zaliczona i udana :)
A dzisiaj dzień w samotności... i może w końcu dzień ze ,,Zbrodnią i karą,,... Masakryczna niedziela!! :)

A Wam życzę niedzieli milszej niż ta moja :) Szybkiego rozpuszczenia śniegu... no jeśli już ma się nie rozpuszczać to niech chociaż da szansę na ,,nieprzejezdność autobusu,, co bym się w poniedziałek wyspała xD :)

Pozdrawiam!!

sobota, 14 stycznia 2012

(nie)pechowy piątek 13...

No i po piątku 13. Piątek był naprawdę udany! A co o tym przesądziło?? Moje pierwsze wygrane CANDY!! No niestety nie główna nagroda lecz pocieszenia ale i tak ogromna radość napłynęła do serduszka :) Sprawdziany zaliczone na 5 <tak czuję> Wiec piątek można zaliczyć do udanych.
Gorzej z sobotą ;/ Chłopak miał wypadek. Jemu nic się nie stało ale samochód odrobinę do kasacji... No nic ważne że on cały! Dzisiaj osiemnastka... Atmosfera się popsuła i ooo... jak pech to... 14 po piątku 13...
I po co przyszła ta głupia zima?? No po co!!?? po co??!! po co??!! się pytam! Pierwszy dzień porządniejszego śniegu na ziemi i oo.... Teraz zamiast samochodu będziemy mieli sanki! HEJ!
Miłego weekendu Wan życzę kochane :)
Dziękuje za miłe komentarze :* Dziękuje, że jesteście :)

czwartek, 12 stycznia 2012

I nie ma nikogo...

Dzisiaj mam jakiś dziwny dzień... :( Taki jakiś bez sensu... za dużo wspomnień, źle się czuję, jestem zmęczona i ogólnie mam wszystkiego dosyć:( Aktualnie mam tyko jedno marzenie... Mieć przyjaciółkę! Taką prawdziwą... Taką jaką ja chciałabym być... A nie mam! No nie mam! Była taka jedna... Na pozór fajna... Imienniczka ma... Fajna z pozoru... po prostu dobra aktorka :( Do liceum poszłam sama z mojej byłej klasy, ona nie miała z kim usiąść i ja też stąd siedziałyśmy razem. Pierwsze jej słowa ,,uczysz się dobrze? Bo ja tak i chciałabym siedzieć z kimś dobrym,, I co?? I pierwsze kłamstwo w pierwszym zdaniu! Czy osoba która ma 8 zagrożeń jest osobą inteligentną? dobrze uczącą?? No ale mniejsza ... w sumie co za różnica jak się uczy... Już w pierwszym miesiącu odgadywała wszystkich jak leci... a to głos nie taki, a to chrypę udaje, a to głupia jest, a to paskudny, a ta się puszcza itp. Normalnie chodziłam i zła byłam cały czas bo obgadywania nie zniosę... Dopiero w tym roku dziewczyny powiedziały żebym dała sobie z nią spokój. Nie chciałam. Podobno była tak strasznie chora, tak nieszczęśliwie zakochana... Współczułam bo taka już jestem ale przegięła. Pewnego dnia dostałam sms o treści ,,na jutro masz mi oddać książkę złodziejko bo wiem że to ty mi ją ukradłaś,,... Zamurowało mnie... Ja i kradzież cudzej książki? Po pierwsze to po co? Po drugie skąd taki osąd do ,,przyjaciółki,,?? Potem straszenie policją, mamą a książka po prostu zawieruszyła się w jej szafce... Zero ,,przepraszam,, tylko ,,nie przesadzaj...,, Zbierało się to wszystko do dnia kiedy nie wytrzymałam i po prostu skończyłam wszystko. Tą roczną ,,przyjaźnią,, zdążyłam jednak popsuć wszystko :( Owszem są koleżanki, są koledzy ale już nie potrafię się tak z nimi zgrać... wraca przeszłość i szanowna czwórka która skutecznie psuje mi relacje z resztą klasy czego nie chcę! Aktualnie najbardziej chcę mieć przyjaciółkę... Nie ważne czy tu , obok czy w sieci... Mieć kogoś z kim można porozmawiać, kogo można wysłuchać, kogoś kto nie będzie mnie słuchał tylko po to żeby zobaczyć że jego życie nie jest jeszcze aż tak beznadziejne... MASAKRA! Tyle spraw nazbierało się w mojej głowie...
To wszystko co kumuluje jakiś głupi strach i ból w mojej głowie pewnie spowodowane jest lekami które brałam przez 2 lata... Mądra pani neurolog kazała mi brać silne psychotropy i leki dla staruszek przekonując że to pomoże w mojej chorobie... Nie pomogło! Zaszkodziło... Po ok miesiącu zaczęłam się bać wszystkiego... wejść do sklepu, zgłosić się na lekcji, iść do chłopaka nie mówiąc już o odebraniu telefonu... BAŁAM SIĘ! Wszystkiego i wszystkich... Kto się na mnie nie spojrzał myślałam ,,nie lubi mnie,, ,,przeszkadzam, lepiej żeby mnie tu nie było,,.... Siedziałam w domu, płakałam, pyskowałam, kłóciłam się... Do czasu listopada. Wtedy zdarzył się chyba najgorszy atak w życiu jaki pamiętam, trafiłam do szpitala 14 listopada w nocy i dowiedziałam się że wcale nie muszę ich brać. Ponad 2 lata psucia życia... Przez mądrego ,,specjalistę,, ... Teraz jest lepiej ale i tak za dużo ukrywam. Z chłopakiem nie rozmawiam o wszystkim bo nie chcę go martwić, podobnie jak rodziców a przyjaciółki prawdziwej nie mam... Nie potrafię nawet rozkręcić bloga, boję się obudzić rano bo w głowie mam strach, że znów nogi odmówią posłuszeństwa albo co gorsze oczy... Nie chcę wracać do zdarzeń ze szpitala... Chciałabym raz porządnie się komuś wypłakać... Raz się wykrzyczeć.... i... chociaż jeden dzień w życiu móc powiedzieć JESTEM ZDROWA!!! Jestem zdrowa i mogę żyć normalnie, bez zakazów, bez szpitali, bez leków, bez strachu...  Żyć tak jak znajomi, żyć młodością nie chorobą... :(
No doła mam... I będę sobie smęcić a co! Nie wolno??
Drogi blogu mianuje Cię moją najwierniejszą przyjaciółką! Ślubuje Ci miłość, wierność oraz że Cię nie opuszczę... póki mi się pisać nie odechcę...
buuu ;(

wtorek, 10 stycznia 2012

Przyszła zima! ALE już poszła...

No właśnie! Rano był śnieg! Wstałam o 6, wyszłam z psiakami na siusiu, oczywiście nie widząc nic wkoło :) Wróciłam do domu przed 7 wyszłam na autobus i HELLO biało! :) Cały centymetr śniegu! Z racji tego że mnie zima nie bawi wcale mi się nie podobało na szczęście owy śnieg do czasu opuszczenia murów szkoły się rozpuścił :) Bałwana się zrobić nie dało ale śnieg pierwszy był! Z całego serca życzę sobie aby to był początek i koniec zimy zarazem! :)
W szkole coś ciekawego? A no jak to w szkole... nic:P! Nuda, nuda, nuda :) No może poza pewną czwórką mało sympatycznych kobitek w klasie...  Dla nich liczą się tylko one i kłótnie... Nie ma szans gadać z nimi i z resztą klasy :P Dzisiaj dostałam wykład od jednej z nich pt.: ,,rozmawiasz z innymi!,, No hello dziecko drogie, nie wolno mi?? No śmiech na sali... Naprawdę patrząc na nie jestem przerażona jak dziecinna potrafi być ,,prawie,, osiemnastolatka... o jakie rzeczy potrafi się kłócić, o co potrafi sie obrazić i jak się zachowuje... No przedszkole.... Jak Boga kocham przedszkole... Czasem myślałam, że to ze mną jest coś nie tak :P Ale jednak nie ... W klasie 2c jest dość dużo osób a jedynie te 4 potrafią odstawiać szopki o wszystko... przeważnie jak nie ma powodu przy okazji robiąc z siebie niemałe pośmiewisko wśród nie tylko uczniów... Normalnie żal ludzi... bo jakoś nie lubię jak ktokolwiek kogokolwiek wyśmiewa... Ale tym razem sama szczerze mogę im w twarz krzyknąć ,,HAHAHA!,,  Czy takie osoby kiedyś chodź trochę dorosną??

Osiemnastki oficjalnie czas zacząć :)!

Pozdrawiam :)!

niedziela, 8 stycznia 2012

Mały rozumek...

Dzisiaj minęło już 2 tygodnie i 2 dni od śmierci babci... tydzień i 3 dni od babci pogrzebu...
Wszyscy można powiedzieć się ,,ogarneli,, ... Mi babcia się śni w sumie co drugą noc... zawsze tak samo ubrana, zawsze tak samo ładna, zawsze tak samo kochająca, zawsze tak samo uśmiechnięta i... zawsze mnie przytula... Jest wesoła i to najważniejsze... Teraz już nigdy nie powiem ,,w życiu nie dotknęłabym trupa bo bym sobie chyba rękę amputowała żeby nie czuć ciągle tego chłodu... ,, Ale to bzdura... Stojąc na pożegnaniu, widząc babcię, która wyglądała jakby spała, nawet lekko uśmiechnięta, rumiana, ze swoimi prościutkimi paluszkami i długimi paznokciami które zawsze podziwiałam... od razu chciałam do niej podejść, dotknął, przytulić... Nie było strachu ani paniki przed zimnym ciałem... Może to zasługa snu który miałam dzień przed? Nie wiem... Ale czekałam... Przyszła pora pożegnania i bez jednej łzy głaskałam ją po dłoniach, poprawiałam włosy i żakiet... bo zawsze lubiła ładnie wyglądać... Tak ładnie nie wyglądała nigdy... Bałam się, że po tym dniu będę pamiętać blado siną wychudłą babcię której wcale nie chciałam tak zapamiętać a jest zupełnie inaczej... Myśląc ,,babcia,, mam przed oczyma śliczną, wesoła kobietę, którą lubił każdy... która mimo wieku była odprowadzona na cmentarz przez półkilometrowy sznur ludzi... dziwił się każdy, ja nie... bo wiem jaka była... Za rękę ze mną szła Roksanka... Niosła kwiatka ... kremową różyczkę z czarną wstążeczką... za nią ok sześcioro innych dzieci z taką samą różyczką... Podeszła ze mną do grobu i z dziecięcą radością powiedziała ,,Malta mas,, rzucając różyczkę na trumnę... Dopiero później był płacz i niepewność... Dziecięcy rozumek jest taki inny... pełny wyobraźni... Ścisnęła mnie za szyję i płakała prosząc żeby ją stamtąd wyjąć bo ona się boi... Później ,,zrozumiała,, że jej tam dobrze a jednak nie wie nic...Pyta jak sobie weźmie tego kwiatka... Czasem mówi tak jakby kompletnie nie pamiętała tego wydarzenia... według niej babcia śpi, nie żyje, już nie wróci ale jak wyzdrowieje to przyjedzie... I się nie przetłumaczy... Z taką radością potrafi powiedzieć do dziadka ,,nie maltw się, babcia wyzdlowieje to ją zobacymy,,... Tłumaczy sama że babcia jest u aniołków, że śpi na cmentarzu, że nosimy jej światełka, że trzeba się pomodlić i pamiętać o babci już zawsze, zawsze bo kochała nas najbardziej na świecie... Ale nie rozumi... Czasem sama bym tak chciała... A dzisiaj babcia śniła się mamie, ta sama babcia, ten sam szpital, to samo łóżko, to samo ubranie, ten sam koc i te bolesne słowa ,,ja nie chce umierać...,,...
Mam nadzieję, że mimo wszystko jest Ci tam dobrze babciu... A my Cię kochamy i czekamy aż ,,wyzdlowiejes i znów Cię zobacymy...,,

Tak mnie zebrało na wspomnienia... Kto wie może uda mi się pociągnąć tego bloga długo długo... Może kiedyś przypadkiem przeczytam ten post i będę pamiętać wszystko, każdy szczegół... Bo tego chce! Już wcale nie jest tak ciężko, czas przyzwyczaił do bólu... Babcia chciała żeby o niej pamiętać dlatego Bóg zabrał ją w takiej porze... Zabrał nam ją dzień przed Wigilią... Pamiętał każdy... Święta były bo tego babcia by chciała... ale bez opłatka... ze łzami, bez uśmiechu ... były bo być musiały ale najlepiej jakby ich nie było... Pamiętać będziemy co roku i każdego innego dnia... Do końca świata i jeden dzień dłużej... Żałuję tylko, że nie będzie jej na mojej 18-nastce... Zawsze mówiła, że chciała by być... Będzie! Będzie w moim sercu! W sercach rodziny! Będzie obok... nie ciałem ale duchem... wierzę w to chodź nigdy nie wierzyłam...

Dzisiaj WOŚP... Miałam być wolontariuszem ale brakło identyfikatorów... Cóż byłam w tamtym roku to i za rok będę... Akcję wsparłam, serduszko dostałam i mam nadzieję coś pożytecznego za te pieniądze zrobią... kiedyś myślałam że za dużo to na sprzęty kasy nie idzie ... A jednak będąc w klinice w Bydgoszczy w listopadzie sama z owych sprzętów korzystałam... Pomogły mi wrócić do ,,żywych,, i mam nadzieję pomogą innym :) Teraz wierzę, popieram i wspieram!

Miłej niedzieli kochane Wam życzę :) A ja się ogarniam i biegnę na zakupy bo się spaghetti zachciało... Dla mnie bezmięsne bo mięsa nie jem :)

piątek, 6 stycznia 2012

Sklepikowo...

No więc za jakiś czas otworzę aukcję na allegro z przerabianiem zdjęć :) A bo lubię! A bo będę zbierać kasę na dom dziecka! A bo uwielbiam dzieciaki i samą przyjemnością jest przeróbka zdjęć i sprawianie komuś radości :) Wszędzie są drogie u mnie będą po 5 zł a bo i tak nie dla mnie tylko na dzieciaki ;)... Jakby ktoś chciał to piszcie... Tutaj daję pierwsze lepsze i gorsze przykłady...
















Kilka fotek :)...
Pozdrawiam :)

czwartek, 5 stycznia 2012

Nuda...

No i kryzys :) Nie mam o czym pisać! Kto by chciał czytać o nowych wyczynach kupkowych Toski czy kolejnych umiejętnościach Leona?? A no nikt! I tu pojawia się problem bo ja nie mam o czym pisać :D Ha! Dzieci nie posiadam co bym mogła się takowymi pochwalić, jedyne co się w moim życiu dzieje to szkoła i miłość :P No i o czym tu pisać?!! Mam nadzieję, że natchnienie przyjdzie bo już się tutaj nikt nie pojawia... A następny blog byłby chyba już z 10 :) NIE! Nie mogę go osunąć! No nie mogę no! :) W takim razie czekam na wenę...
Na dzisiaj mogę sie tylko pochwalić super sprawdzianem z polskiego... mianowicie pani czyta cytat a dzieciory mają napisać z jakiego to utworu i autora! No neich mi ktoś wytlumaczy w po cholerusię mamy się uczyć całości utworów na pamięć xD!?? I to z całej epoki!!?? No ręce, liści i cycki opadają... :(

Jak widzicie biorę udział we wszystkich CANDY :) Z racji tego że inteligentna Kasieńka zrozumiała o co kaman ^^ Tak wiec czekam na szczęście :) Jeśli mi się poszczęści w którymś to sama zorganizuję Candy... może na rocznicę bloga... może na 100 post... a tego to nie wiem :) Nie będę zapeszać :)

Pozdrawiam i zapraszam do ,,udzielania,, :) Może wtedy będę miała wenę na pisanie... ;)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Podsumowanie 2011 :)

No więc i u mnie czas na podsumowania... :)
Rok 2011 w sumie był taki jakiś... nic szczególnego :P
W tym roku przywitałam 2 psy i papugę :)
Saba
Tosinka
Leon
Pożegnałam też kochaną babcię co przesądziło o roku 2011 jako porażce...
A w miłości?
W miłości jak to w miłości... trochę kłótni trochę wzlotów :) Ale ogólnie nie zamierzam już nic zmieniać... Jestem zadowolona nie tylko z tego co było wspaniałe ale też z porażek, które nauczyły nas żyć ze sobą razem. Pewnie jeszcze nie raz po głowi będzie krążyła wizja zerwania ale do tego nie dopuszczę na pewno...

Jedno jest pewne-rocznikowo przestaje być dzieckiem i wkraczam w magiczna 18... co wcale mnie nie cieszy :) Czasem wolę cofnąć się do czasów 6 lat i beztroskiej zerówki... Niestety im człowiek starszy tym więcej problemów i obowiązków... ale też więcej swobody... Jedyny ,,+,, :P

W każdym razie życzę Wam i sobie aby ten rok był LEPSZY! Zdecydowanie LEPSZY!!!

Postanowień na nowy rok w sumie nie ma... Może poza drobnymi...
- być cierpliwą dla mojego M i nie czepiać się kiedy nie trzeba (w końcu go kocham nie?)
- poświęcać więcej czasu dzieciakom z Domu Dziecka, bo oni tego potrzebują
- zmienić swoje podejście do świata (tak chociaż odrobinkę się postarać) :) Rzucić potworny czas ,,buntu nastolatka,, przestać płakać i szukać dziury w całym...
- przyłożyć się do pisania bloga! W końcu już od paru lat chodzi mi po głowie wizja bloga gdzie pod postem pojawia się chociaż 5 komentarzy, w których odnaleźć można słowa ,,bratniej duszy,,...
- przestać myśleć ,,kiedy w końcu będę w wieku w którym można tak normalnie mieć to upragnione dziecko,,... jestem młoda i mam z tego korzystać!! Przez chorobę i mnóstwo zakazów za bardzo zapragnęłam stać się ,,dorosła,, i myśleć jedynie o pracy, domu, mężu i dzieciach...
- zadbać o siebie
- nauczyć się pić :D Tak tak nauczyć się pić! Żeby po połowie piwa nie chwiać się na nogach a po 2 głębszych nie widzieć dwóch talerzy :D

Dobra koniec bo miało nie być postanowień... No ale niech będą :) Ciekawe czy się wywiążę... Ale to podsumuje za rok... :)

niedziela, 1 stycznia 2012