poniedziałek, 25 listopada 2013

Weekend :)

Na weekend byłam w domciu :) Predłużyłam go sobie o piątek ;P Nudny wykład z rachunkowości na 8 rano sobie darowałam... Musiałam zebrać myśli i odpocząć, bo sypie się ostatnio ;)

Zamiast odpocząć szykowałam imprezę niespodziankę dla dziadków z okazji 40 rocznicy ślubu :) Dzielnie udawałam, że to impreza z okazji moich niedzielnych urodzin ;P Ciężko było! Mało brakowało a złożyłabym im życzenia jak po nich wyszłam :D Ale wszystko się udało a dziadkowie byli przeszczęśliwi ;) W prezencie dostali obraz ze skóry z życzeniami i piętrowy tort :)

Przy okazji udawania, że wyprawiam urodziny dostałam sporo prezentów ;P Przynajmniej kupię sobie drukarkę ;) Może macie jakieś propozycje? Szukam czegoś wmiarę taniego, bez bajerów z tanimi tuszami ;P Co by nie pożarły całego mojego studenckiego budżetu ;P

Dostałam też jeden wyjątkowy prezent :) Ale o szczegółach może później :D Kupiłam nowy dekoder i chciałabym do 16 go podłączyć a majster ze mnie jak z koziej ,,pupci" abecadło ;P
Do usłyszenia!

środa, 20 listopada 2013

Co to stres z ludźmi robi :D

Jak juz pisałam okropnie boję się matematyki... z tego względu spać w nocy  nie mogę i zaczynam zachowywać się dziwnie ;P

Do dziwności z pewnością  można było zaliczyć fakt, że jak sie zamyślałam to sama czułam jak mi się oczy do środka schodzą, oddech zwalnia a przed oczami miliony cyferek przelatują...:D Cóż za dziwne uczucie! Ale spokojnie już nad nim panuje! To by dopiero było jakbym się gdzieś ,,zzezowała,, i nie daj Bóg jeszcze zaśliniła w miejscu publicznym :D

Drugą z dziwności jest to, że matematyka śni im się po nocach i nie raz wyrywam sie ze snu, lecę po kartkę i obliczam przykład który mi się przyśni ;P No to to już jak nic pod psychozę podciągnąć można ;P

Ale od poniedziałku mam jeszcze jedną dziwną dziwność a mianowicie zachcianki! Dokładnie wtedy kiedy myślę o matematyce ;P Dzisiaj jak mnie wzięło na mandarynki to normalnie musiałam przerwać zakupy w galerii, wskoczyć do Stokrotki, pobiegnąć do kasy i tuż za kasą pochłonąć 5 mandarynek ;P Tym sposobem moczyłam chipsy w herbacie a teraz jedząc galaretkę miałam taką ochotę na spaghetti..., że właśnie kończę je gotować ;P O ile można to tak nazwać bo zamiast makaronu jest ryż a sos to ketchup + przyprawa do pizzy i cukier... bo komu by się chciało gnać na zakupy o tej porze??

Co to stres z ludźmi robi... w pewnym momencie to już staje się śmieszne ;P

poniedziałek, 18 listopada 2013

depresja...

Na jesienną deprechę to już chyba nie pora ale na studenckiego doła to najlepszy czas! ;)

Normalnie dzisiaj nic tylko płakać mi się chce... Od zeszłej środy nie działa mi telewizor ( a o zabraniu dekodera po tatowo-marcinkową diagnozę nie pomyślałam)... tak też wróciłam dzisiaj z podłym humorem do zimnego, cichego mieszkania, które kojarzy mi się tylko ze stresem i kurde zawyłam do księżyca! Nie pierwszy już raz od początku października...

Strrrrasznie sie boję... matematyki finansowej... po prostu kosmos, totalny kosmos... A w zeszłym roku zaliczyło 5 osób w pierwszym terminie... ;/ A jakoś życie ze świadomością warunku we wrześniu przez całe wakacje totalnie mnie załamuje ;(

Jeszcze niedawno cieszyłam się, że życie nam sie układa, mamy plany, studia zlecą... a teraz mam totalnego doła... No ale może jakoś to będzie? Może będę jedna z tych pięciu? Albo chociaż poprawka jakoś pójdzie? inaczej tego nie widzę, bo chyba sama zrezygnuje...

Z bardziej pozytywnych rzeczy, pierwsze kolokwium z połowy materiału z rachunkowości zaliczyłam na 5!! Straciłam jeden punkt nie wiem na czym no ale to szczegół ;P Chodź ambitna ze mnie bestia i jednak ten punkt mnie boli...

Oby matematyka nie dała mi poznać co to prawdziwy ból ;P

Tym zapłakanym akcentem udam się w porywającą ciszę mego pokoju poromansować z matematyką... (czy ja kiedyś mówiłam, że lubię matematykę?)....

Oddajcie mi telewizor!!!!! ;(

środa, 13 listopada 2013

hehe :D

Jak to na mnie przystało robiąc zadania z matematyki finansowej lubię sobie błądzić w korytarzach yt :D
Czasem zblądzę tak, że sama się dziwię co ja oglądam, a czasem wynajdę coś fajnego :D


...

 I nie chodzi tu o jakiś nadzwyczajny talent a o relacje ojca z córką! No napatrzeć się nie można! Jaki świat by był piękny gdyby wszystkie dzieci miały takich ojców... 

środa, 6 listopada 2013

szlachetnie!

Zainspirowana postem U KUBY pomyślałam, że i ja mogłabym znów zrobić coś dla kogoś...
Pierwszy pomysł to oczywiście DOM DZIECKA! Juhu! Kocham! Znalazłam więc odpowiedni jednak czas oczekiwania i regulamin nie dla mnie...

Szlachetna paczka? Niby fajnie ale jakoś się w tym nie widzę...

Wtedy też wpadła mi w oko WAMPIRIADA :D

Pomyślałam, że zapewne ja jak zwykle nie w pore się o tym dowiaduje jednak było inaczej, wampiriada odbyła się właśnie dziś!!
Decyzja była oczywista ;) Po mikroekonomi (tj. 12:50) poszłam więc do odnowy z nadzieją, że pójdzie szybko ;P Jednak tak nie było i krew oddałam dopiero przed 18 ;P

Jednak 458 ml to na moje żyłki zadużo ;) Niby czułam się ok ale obraz totalnie mi się zamazał, serce zwolniło a w uszach słyszałam tylko pisk ;P A później to już pamiętam jak mi ktoś wodę podawał ;) Na szczęście nie byłam sama i z drobną pomocą kolegi Bartka (dzięki Ci!!) dotarłam na ćwiczenia z informatyki...
Powinnam mieć zwolnienie ale po pierwsze już o 18 nie wypisywali (bo podobno nikomu nie potrzebne;P) a po drugie wolę nie opuszczać. Nie po to oddawałam krew, żeby na informatykę nie iść ;P


Moja krewka z obu rąk i palca uratuje komuś życie :) A ja za to dostałam 8 czekolad, sok, batona i całkiem sympatyczną koszulkę...

Będę oddawać krew częściej! Mnie to kosztuje jedynie odrobinę wolnego czasu a dla kogoś jest to jedyna szansa na przeżycie...


Jestem zmęczona ale zadowolona!
Oby więcej takich akcji! Motywuje to, że brakło już po prostu czasu, miejsca i sprzętu żeby przyjąć więcej krwi, bo chętnych były tabuny! Studenci! W ,,kupie,, siła ;P

wtorek, 5 listopada 2013

A miało nie być różnicy...

Dzisiaj będzie szkolno-studencko... Z racji moich wczorajszych przemyśleń :P

Będąc jeszcze w liceum myślałam sobie, że studia to w sumie to samo... szkoła, dom i tyle...
Teraz wiem jak baaaaardzo rózne to są światy...

1. Trzeba wyprowadzić się z domu (w większości przypadków), jak Bóg da (a dał) do mieszkania, więc pokój, 1/3 kuchni i 1/3 łazienki ma się do dyspozycji (nie wyobrazam sobie żyć w akademiku)...
Można się tu doszukać plusów i owszem troche ich jest ale jest też odpowiedzialność za mieszkanie, w dodatku nie własne, trzeba rozplanować budżet, ogarnąć rachunki, sprzątać, gotować, wynosić śmieci... brr :P I nie ma już powrotów do ciepłego domku po lekcjach, gdzie mamcia czeka z obiadkiem !
Z plusów (chodź wcześniej uważałam to za minus) muszę docenić ciszę i spokój :P Dobrze mi tu czasem samej ze sobą (tudzież z M. jak przyjedzie)... Nie ma siostry w pokoju, krzyczącej mamy czy taty, który z natury czyścioszkiem nie jest... Odpowiada mi życie tu i teraz!

2. I tu największe zaskoczenie! Jak to możliwe, że nauka w szkole aż tak rózni się od studiowania? Jest 3 razy trudniej, nikt za Tobą chodził i prosił nie będzie, jesteś ty i ty ,,ogarniasz ten burdel,, :P Nie pójdziesz raz to już nie masz po co iść :P Jesteś chory? Masz problem...
Wysiedzieć 1,5 h to tez nie bajka... a wydaje się, że w szkole siedzi się więcej :P pff! Tam czas leci 3 razy szybciej a na takim prawie to po 45 minutach dosłownie idzie wyzionąć ducha... ratuje czasem pasjans jednak nie zawsze ;P Kroplówka z czymś na wzmocnienie to by było to!
Ilości!! Tak przerażają mnie ilości!!! Jak ja ogarnę to wszystko?? Z samej matematyki mam już ze 100 kartek A4 wzorów, twierdzeń i innych... brr

3. Dostaje się porządnego kopa w tyłek. Nie ma już rodziców, stajesz się dorosły na prawdę (18 to tylko pic na wode ;P)... Dopiero teraz odczuwam co to znaczy być dorosłym :P Nie mówię, że mi z tym źle... Nagle stałam się wyszczekana i nie dam sobie w kasze dmuchać ;P Nabrałam też odwagi, bo inaczej korytarze dziekanatu pożarły by mnie w całości ;P

Zleciał już miesiąc a ja się przyzwyczaiłam :) Chociaż nadal nie dowierzam, że to się aż tak różni ?? Dziwnie jakoś ;P Ale nie tęsknie za szkołą średnią, chce skończyć studia jak najszybciej, założyć swoją własną rodzinkę i sprawić sobie synusia! Ale będzie fajnie! Ale żeby było fajnie musi być najpierw ciężko... Tak więc pójdę ogarniać mikroekonomie i jej zawiłe pojęcia, technologie informacyjne i odrobinę iniekcji, suriekcji, bijekcji..... pff ;P Do zobaczenia za 5 lat (bez 1 miesiąca )  ;P

sobota, 2 listopada 2013

Ciemność widzę...

Na kolejne zajęcia z technologii informacyjnych mam przygotować kostkę do gry w excelu! Tylko jak? Siedzę dumam i nic!
Ma być jedno pole, w które wpisujemy cyfrę np 2 i mają się wyświetlić 2 oczka na kostce ;P

Pytanie nr 1: Ktoś coś na ten temat wie ? Byłabym wdzięczna dozgonnie !!! Chociaż za wskazanie z jakiej funkcji mam skorzystać i jak te paskudne kropki wstawić...

Pytanie nr 2: Po co mi robienie kostki do gry, kasy fiskalnej i innych durnot w excelu! No po co? po co? po co? I dlaczego on nie mówi jak to zrobić... Czy oni muszą z góry zakładać, że jako ,,pani w banku,, tudzież księgowa będę tak znudzona, że umiejętność robienia kasy fiskalnej z excela czy kostki tudzież żonglerka uratują mnie z opresji? Pff!!

Wszystkie uczelnie czwartek miały albo wolny albo miały godziny rektorskie! Tak ja też miałam! Szkoda, że nie wolne a rektorskie ;P No ale byłoby fajnie gdyby szanowny ćwiczeniowca (po nazwisku nie wypada ;P) nie zatroszczył się o naszą przyszłość i nie wcisnął nam znów dodatkowej podwójnej liczby godzin matematyki finansowej!! M. przyjechał do mnie w środę, w czwartek rano mieliśmy wrócić razem do domu a tyle z tego wyszło, że on robił obiad i sprzątał mieszkanie a ja siedziałam na matematyce ... wyjechaliśmy o 15 i już o 20 byłam w domu ;/ Koooooooorki takie... że szkoda słów... 
W czwartek też mieliśmy czwartą rocznicę ;) Spędziliśmy dzień jakże romantycznie w ulicznych korkach :P Dobrze, że przewidzieliśmy sytuacje dramatyczną wprost proporcjonalną do ilości godzin matematyki i świętowanie przenieśliśmy na dzień wcześniej hehe ;P Kiedy to zleciało? A ja mam ciągle wrażenie, że mam mu coraz więcej do powiedzenia... Tym sposobem M. ma już 2 tygodnie nowe autko a radio ze starego wypiął dopiero w czwartek wieczorem jak je sprzedawał :P Myślałam, że to z lenistwa jednak wyprowadził mnie z błędu twierdząc, że jak jest ze mną to mu radio nie potrzebne, bo całą drogę gadam :P I chyba coś w tym jest... :P 
Już nie mogę się doczekać piątej rocznicy! Wtedy będziemy już o krok dalej w naszym wspólnym życiu i będziemy razem mieszkać z racji studiowania w jednym mieście... 

A tymczasem udam się poromansować z materiałem na wtorkowe kolokwium... dobrze, że pracuje z cyferkami, bo jak by przyszło mi w sobotni poranek romansować z historią starożytnego Rzymu, to jak nic wywieźliby mnie do Świecia ;P Z dwojga złego wolę jednak storna, debety, kredyty, bilanse....