sobota, 21 czerwca 2014

Bezdomna...

Czy nie pisałam już kiedyś, że u mnie nie może zadługo być dobrze?? Już byłam na ostatniej prostej a tu klops! Nie mam mieszkania! Umowę rozwiązujemy na koniec czerwca... nie będę tłumaczyć, bo szkoda mi na to nerw :P Na szczęście to jeszcze ,,życie studenckie,, i coś takiego pewnie jeszcze mnie spotka, teraz będę bardziej przyglądać się ludziom, bo można trafić na niezłą wredotę, która zrobi wszystko, żeby tylko jej było wygodnie... Co się robi jak chce się mieć mieszkanie dla siebie? Dzwoni sie do właścicieli (którzy przecież uwierzą, bo siostra tam wcześniej mieszkała!!) i opowiada BÓGWIECOSIE... Właściwie to właścicielka była przemiła i nieźle zaskoczona o co chodzi, podobnie jak ja... ale I'm sorry... winny się tłumaczy, ładnie podziękowałam za przyszły rok i tak też STAŁAM SIĘ BEZDOMNA!

Nie będę ukrywać, że od jakiegoś czasu myślałam o tym żeby zmienić otoczenie i nie żyć na zasadzie ,,możesz tu być ale nie wchodźmy sobie w drogę,,... Jednak wygoda wygrała :D I chciałam od października wrócić do tego samego mieszkania, plusem było też to, że za wakacje nie musiałam płacić...

No ale teraz widzę już dobrą stronę tej sytuacji, studenckie życie bywa okrutne i na granicy minimum socjalnego :P Ale jednak szacunek się należy i troche godności trzeba zachować... Szukamy zawzięcie....

Tylko teraz mam problem... być tutaj i płacić tam ? O.o Nie bardzo...
To może płacić tam i pracować tam?? Ale! Ale... inne były plany... wakacje, zaręczyny, mieszkanie razem... bo ślub dlatego, że ,,wypada,, nie wchodzi w gre :P
A może jednak znajdzie się kąt, który wynajmiemy chociaż od września??
Trudna sytuacja i jak zwykłe 2138478612 pytań w głowie... Pożyjemy, zobaczymy!!

Tymczasem dwa ostatnie egzaminy przedemną! A jutro z M. i rodzicami jedziemy zabrać wszystko z mieszkania i posprzątać... bo przecież tylko ja od tego jestem ? :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz