poniedziałek, 2 grudnia 2013

No i mamy winowajcę...

Czy KaSiA'a już wspominała, że ma drobne neurologiczne problemy? Mianowicie migreny z aurą, napięciowe bóle głowy i jeszcze tam jakieś dziwnie nazwane na szpitalnym wypisie cuda...
Od 2 tygodni było nieciekawie... Zaczęło się od rozdrażnienia, mdłości i wyczulenia na zapachy... Wbrew wstępnej radości M. twierdzącego, że będzie tatą zaczęło być coraz gorzej, i gorzej... cały tydzień wiłam się w łóżku z przedziwnymi objawami... bałam się, sama nie wiem czego, płakałam bez powodu, tęskniłam i miałam ochotę pakować wszystko i wracać do domu...
Na szczęście Bóg wysłuchał moje modły i znalazło się dla mnie miejsce w sobotę do mojego neurologa ;P Od razu miałam szykowane skierowanie do szpitala jednak sie wykręciłam i wróciłam z 11 opakowaniami leków do domu... I jest mała poprawa ale do ideału daleko...

I tak chyba nie jest mi dana zmiana bloga, i odwiedzanie Was systematycznie... Nie wyrabiam się z czasem, muszę sobie wszystko poukładać, podkurować zdrowie, wyciszyć się, nabrać wiatru w żagle i iść przed siebie, bo póki co stanęłam w miejscu i moje życie na chwile straciło sens, a nie tego chcę...
Chcę skończyć studia, bo bez nich nie będę miała nic... chce budować życie z M., chce mieć własną, małą rodzinkę, a dużo łatwiej będzie mi to osiągnąć mając wykształcenie wyższe...

Różnie tu z moja aktywnością teraz będzie ale do Was już zaglądam i nadrabiam zaległości :) Tym czasem jak stara babcia łykam regularnie tableki i modle się, żeby przeszło...

Pozdrawiam!!

3 komentarze:

  1. Kasiu dbaj o siebie!Zdrowiej, bo święta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka życze !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko mnie boli głowa więc nie czuję tego bólu ... ale podejrzewam, że rzeczywiście nie jest to przyjemne ^^ Wracaj do zdrowia! :*

    OdpowiedzUsuń