Jak pech to pech i woda w rzece wyschła a wizja zabicia się
o kamienie jakoś mi ze śmiercią jak z serialu w wirze fal nie współgra!
Ja wiem, że Perfekcyjną Panią domu to ja nie jestem! Ja
wiem! Ja nawet wiem, że w sumie za pranie, sprzątanie, gotowanie i niańkowanie
wzięłam się niedawno i jakże szczęśliwie zakończę swoją kadencję z dniem 30
września br. Ale na litość boską!
Po co ta jesień?? Z moją skłonnością do depresji popadłam w
jakiś marazm i rutynę … Wiem, może się wydawać, że jak rutyna, to wszystko robi
się mechanicznie i wszystko się udaje… A tu guzik!
Schudłam, całkiem niedawno! Ponad 10 kg! O jakże dumna ja z
siebie byłam! Przy 170 cm wzrostu ważyłam 50 kg! No w końcu idealnie! Nie długo
przyszło mi się cieszyć waga idealną, bo nieregularny tryb życia, zajmowanie
się dzieckiem, a co za tym idzie dojadanie po nim, gotowanie obiadków,
pieczenie ciast i inne okołodomowe puste kalorie w boczki mi poszły i znów
przyszło mi stać się dumną posiadaczka +10 kg… Idealnie by ktoś rzekł
jednak ja nie czuje się z tym dobrze… Postanowiłam biegać! A jakże! A że sama
nie lubię, a nikt inny zmobilizować się nie chciał, zabrałam psa! Bokser, pełen
energii, po kilometrze stał się jakby zmęczony i tak resztę drogi ciągnąć go za
sobą musiałam i jedyne co zyskałam to nerwica i zakwasy … A no i buty to
gruntownego czyszczenia, bo co jak co ale brudnych butów, paznokci i włosów nie
zniosę! Chyba zostanie mi poczekać na Uniwersytecki stres i brak czasu na
gotowanie… O jedyna nadziejo! Nie zawiedź!
Dziś chodź piątek 13, roku jakże pechowego, 13… miałam
nadzieję, że nic się nie wydarzy, bo w tego typu przesądy nie wierzę…
A dzień był fatalny!
Rano postanowiłam rozmrozić i umyć lodówkę… rozmrozić
lodówki XXI wieku to nie sztuka… odłączyć od prądu i poczekać… Trzeba tylko pamiętać, żeby odetkać otworek odprowadzający
wodę! A ja zapomniałam z tego względu miałam okazję zrobić gruntowne porządki
pod lodówką i dokładnie wyczyścić podłogę… A jakież zdziwienie było gry po tych
porządkach znalazłam papugę w zamrażalniku! Kiedy on tam wszedł? Żyje w każdym
razie, może sobie nóżki odmroził :P A jak już posprzątałam to zgubiłam pułki z
lodówki… Da się! Wystarczy zanieść je do swojego pokoju! A później przykryć
kołdrą!
Wystarczy w drodze z półkami do łazienki (w celu umycia) zauważyć, że pada
deszcz i zdążyć pomyśleć o tym, że pościel jest na zewnątrz i właśnie przechodzi
namaczanie wtórne po wczorajszym praniu… Tak też najwidoczniej postawiłam półki
na łóżku i pobiegłam ratować swój tyłek przed marznięciem w nocy ;)
Tak dokładnie wysprzątałam jak już półki znalazłam, szukając
psiej smyczy, że zgubiłam czajnik!
A jakież było moje zdziwienie gdy przy wyciąganiu parówki
dla psa czajnik w lodówce znalazłam!
Jednak niektórym spakowało, z ust mamy padło pytanie
-córka! Co to za dobra
posypka!?
Odpowiedź nie będzie niespodzianką!
-To spalone ciasto
mamusiu! Smacznego!
Jakże piękne byłoby życie, gdyby rok składał się naprzemiennie z wiosny i lata!
Kobiety nie musiałyby borykać się z cyklem menstruacyjnym i najbardziej burzowymi jego dniami 13 w piątek!
Czajnik miałby opcje ,,GDZIE JEST DZIECKO CZAJNIK,,!
Psu nie mokłyby na deszczu łapy!
Listonosz przyjeżdżałby wtedy kiedy KaSiA nie biega w jakże sexi swojej piżamce z turbanem z ręcznika na głowie i maseczce kojącej z białej glinki na twarzy, która niewiedzieć czemu jest niebieska? Powinnam się cieszyć, że nie zajrzał dzień wcześniej kiedy zirytował mnie wyprysk na czole i postanowiłam załatwić go pilingiem arbuzowym soczyście czerwonym... (a ja nawet nie lubię się tak pindrzyć, lubię być naturalna, bo póki co nie mam nic do ukrycia, no ale to piątek, 13)!
Co za dzień...! Nawet opcja, leż i czekaj na śmierć nie wyszła mi na dobre... szczegóły zachowam dla siebie, bo Wam się jeszcze ta zła passa udzielić zdąrzy :P
Dobranoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz