piątek, 13 września 2013

Bo są takie dni...

Nadchodzą czasem takie dni, że wszystko zlepia się w jedną nieidealną masę i sprawia, że ma się ochotę skoczyć z mostu…
Jak pech to pech i woda w rzece wyschła a wizja zabicia się o kamienie jakoś mi ze śmiercią jak z serialu w wirze fal nie współgra!
Ja wiem, że Perfekcyjną Panią domu to ja nie jestem! Ja wiem! Ja nawet wiem, że w sumie za pranie, sprzątanie, gotowanie i niańkowanie wzięłam się niedawno i jakże szczęśliwie zakończę swoją kadencję z dniem 30 września br. Ale na litość boską!
Po co ta jesień?? Z moją skłonnością do depresji popadłam w jakiś marazm i rutynę … Wiem, może się wydawać, że jak rutyna, to wszystko robi się mechanicznie i wszystko się udaje… A tu guzik!

Schudłam, całkiem niedawno! Ponad 10 kg! O jakże dumna ja z siebie byłam! Przy 170 cm wzrostu ważyłam 50 kg! No w końcu idealnie! Nie długo przyszło mi się cieszyć waga idealną, bo nieregularny tryb życia, zajmowanie się dzieckiem, a co za tym idzie dojadanie po nim, gotowanie obiadków, pieczenie ciast i inne okołodomowe puste kalorie w boczki mi poszły i znów przyszło mi stać się dumną posiadaczka +10 kg… Idealnie by ktoś rzekł jednak ja nie czuje się z tym dobrze… Postanowiłam biegać! A jakże! A że sama nie lubię, a nikt inny zmobilizować się nie chciał, zabrałam psa! Bokser, pełen energii, po kilometrze stał się jakby zmęczony i tak resztę drogi ciągnąć go za sobą musiałam i jedyne co zyskałam to nerwica i zakwasy … A no i buty to gruntownego czyszczenia, bo co jak co ale brudnych butów, paznokci i włosów nie zniosę! Chyba zostanie mi poczekać na Uniwersytecki stres i brak czasu na gotowanie… O jedyna nadziejo! Nie zawiedź!

Dziś chodź piątek 13, roku jakże pechowego, 13… miałam nadzieję, że nic się nie wydarzy, bo w tego typu przesądy nie wierzę…
A dzień był fatalny!
Rano postanowiłam rozmrozić i umyć lodówkę… rozmrozić lodówki XXI wieku to nie sztuka… odłączyć od prądu i poczekać…  Trzeba tylko pamiętać, żeby odetkać otworek odprowadzający wodę! A ja zapomniałam z tego względu miałam okazję zrobić gruntowne porządki pod lodówką i dokładnie wyczyścić podłogę… A jakież zdziwienie było gry po tych porządkach znalazłam papugę w zamrażalniku! Kiedy on tam wszedł? Żyje w każdym razie, może sobie nóżki odmroził :P A jak już posprzątałam to zgubiłam pułki z lodówki… Da się! Wystarczy zanieść je do swojego pokoju! A później przykryć kołdrą!

Wystarczy w drodze z półkami do łazienki (w celu umycia) zauważyć, że pada deszcz i zdążyć pomyśleć o tym, że pościel jest na zewnątrz i właśnie przechodzi namaczanie wtórne po wczorajszym praniu… Tak też najwidoczniej postawiłam półki na łóżku i pobiegłam ratować swój tyłek przed marznięciem w nocy ;)
Tak dokładnie wysprzątałam jak już półki znalazłam, szukając psiej smyczy, że zgubiłam czajnik!
A jakież było moje zdziwienie gdy przy wyciąganiu parówki dla psa czajnik w lodówce znalazłam!

Niezniechęcona wydarzeniami z pierwszej połowy dnia postanowiłam dla strudzonego ojca mego ciasto upiec! Wyszedł naleśnik, spalony, a dlaczego? Tego najstarsi górale nie wiedzą… Problem jest w jajkach, mące czy kucharce?
Jednak niektórym spakowało, z ust mamy padło pytanie
-córka! Co to za dobra posypka!?
Odpowiedź nie będzie niespodzianką!

-To spalone ciasto mamusiu! Smacznego!

Jakże piękne byłoby życie, gdyby rok składał się naprzemiennie z wiosny i lata!
Kobiety nie musiałyby borykać się z cyklem menstruacyjnym i najbardziej burzowymi jego dniami 13 w piątek!
Czajnik miałby opcje ,,GDZIE JEST DZIECKO CZAJNIK,,!
Psu nie mokłyby na deszczu łapy!
Listonosz przyjeżdżałby wtedy kiedy KaSiA nie biega w jakże sexi swojej piżamce z turbanem z ręcznika na głowie i maseczce kojącej z białej glinki na twarzy, która niewiedzieć czemu jest niebieska? Powinnam się cieszyć, że nie zajrzał dzień wcześniej kiedy zirytował mnie wyprysk na czole i postanowiłam załatwić go pilingiem arbuzowym soczyście czerwonym... (a ja nawet nie lubię się tak pindrzyć, lubię być naturalna, bo póki co nie mam nic do ukrycia, no ale to piątek, 13)!

Co za dzień...! Nawet opcja, leż i czekaj na śmierć nie wyszła mi na dobre... szczegóły zachowam dla siebie, bo Wam się jeszcze ta zła passa udzielić zdąrzy :P

Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz