poniedziałek, 9 września 2013

powtórka z rozrywki...

Pamiętacie może post tu ??
Jeżeli nie, to polecan lekturę, żeby wiedziec o co mi chodzi :P

Byłam całkiem niedawno u rodzinki na wyjeździe, relacje tu ...
Byłam tam ze mną Julia, odwieczny problem z mamą...  wtedy padło pierwsze pytanie czy nie pomogę jej z zadaniami z matematyki... Nauczona życiowym doświadczeniem wiedziałam już, że ,,pomogę,, =,,czy nie zrobisz za nią,,...
Przytaknęłam, bo nie lubię być wredna...
Po powrocie dostałam sms rano, czy nie przyjdę jej pomóc.. Początkowo myślę ok pójdę jednak odpisałąm, że mogę dopiero po 15 jak wróci tata i podam obiad... odpowiedzi nie było...
Siedząc na blogu i facebooku napisałam do Julii z pytaniem czy mam przyjść czy nie, bo sama juz nie wiem na co dostałąm odpowiedź ,,teraz to ja siedzę z Kariną, trzeba było przyjść rano, albo przyjdź ale ja nie mam czasu, z mamą posiedzisz,,...
Opieprzyłam równo, powiedziałam, żeby dałą mi znać jak będzie miała czas i powtórzy materiał do zadań, wtedy może przyjść do mnie, nie ja do niej...
Napisała! Kilka dni przed rozpoczęciem! Napisała, że ,,coś czytała ale ona nic z tego nie wie,,... tia... w końcu i tak nie przyszła...
Pojechaliśmy z M. odwiedzić jego braci w Szczecinie tu
I po powrocie ciocia przyjechała z pretensjami, że nic nie powiedziałam a miałam Juleczce zadania zrobić!
No zbrodnia!
Zdenerwowałam się i mówie niech przyjdzie to zrobię... Nie przyszła...

Wczoraj w mojej parafii był odpust, żaden to powód dla mnie do świętowania ale babcia ma tego dnia urodziny ;) Z tego względu zaprosiła dzieci i wnuki (w tym mnie i M.) na drobny poczęstunek jak co roku, coś do zjedzenia, kawka, tort... standard...
Tak też w sobote kupiliśmy babci kwiatki i czekoladki i w niedziele po południu pojechaliśmy ją odwiedzić...
Początkowo było fajnie, wszyscy już byli, zjedliśmy, pośmieliśmy się a później się zaczęło...

Ciocia wyciągnęłą z torebki zeszyt i wyciągajac z nim rękę w naszym kierunku powiedziała ,,zrobisz jej w końcu te zadania?? bo nie byłaś u nas a ona nie potrafi...,, Zagotowało się we mnie, dosłownie!
Czy urodziny babci, przy rodzinie, przy stole to miejsce na takie sceny??
Marcin zerknął w zeszyt, pytam które zrobić, trzecie... ok... logiczne, proste jedno pytanie... wystarczyło metry na centymetry zamienić i wyciągnąć z tego pierwiastek... Mówi, że to łatwe, tylko zrobimy jak przyniesiemy telefon z samochodu bo potrzebny kalkulator... Nie podobało się ale w nosie to miałam...
Marcin dostał zakaz robienia czegokolwiek więcej niż zadanie trzecie...
Co 5 minut gadała, ze mam już zrobić, bo zapomnę...
Przegieła w momencie kiedy otworzyła zeszyt i powiedziała...
,,Tu są też zadania z pierwszej klasy bo to takie dodatkowe są i zobacz! Jak jej zrobiłaś tak 3+ dostała, a taka mądra niby jesteś,, i zaczęła pokazywać wszystkim wkoło stołu...
Jak dla mnie to źle przepisała z kartki ale oki...
W końcu dostałam zeszyt, zapisałam obliczenie na jedna linijkę...
Dziecko w tym czasie zamiast patrzeć co robie mogło bujać się na huśtawce, co z tego, że to huśtawka 5-letniego dziecka, które płakało, że się zarwie... ale Juleczka musi!
Cocia sypnęła jeszcze ,,jak już robisz to zobacz czy pierwsze ma dobrze i zerknij na resztę bo tez nie umiała,,...
Napisałam zadanie trzecie, zamknęłam zeszyt, oddałam i wyszłam... A oni się zebrali i pojechali do domu...


Zepsóli mi cały dzień! Obrazili sie zapewne, babcia patrzyła zakłopotana bo sama nie wiedziała, jak się odezwać...

Czy to jest normalne?? Ja już mam dość! Tak konkretnie dość!

Marcin ma przykazane, że żadnych zadań na facebooku, gg czy przez telefon ma jej nie odrabiać i koniec kropka! Wytłumaczyć tak, ale nie napisać za nią!
I przykazane, że jak już za robienie dzieci się weźmie to ma mi nie wychować takiego za przeproszeniem niedoroba! Jak można? Krzywdzą własne dziecko... Wychowali ją na dziecinną, pustą dziewuche, która zachować sie nie potrafi...
Roksana ma 5 lat, usiadła Marcinowi na kolana a ona sie mi na kolana ładuje, bo ,,też jest siostrzyczka,,... no CHOLERA JASNA! Ona ma 14 lat!

Wściekła jestem ... dobrze, ze idę na studia i będę w domu tylko co 2 weekend a wtedy, będę odpoczywać ;) I nikogo z lekcjami widzieć nie chcę...
Ciekawe czy zda...

Co Wy byście w takiej sytuacji zrobili? Ręcę opadają, nic nie pomaga...

9 komentarzy:

  1. Jak to się mówi: dać palec, to wezmą całą rękę...Ciężka sprawa, ale skoro nie można dojść do porozumienia z rodzicami panny Julii, jak i z samą zainteresowaną, to chyba trzeba postawić sprawę jasno: koniec z odrabianiem prac domowych, bo inaczej to będzie się ciągnęło w nieskończoność i dalej będziesz na każde zawołanie. Powinnaś cieszyć się swoimi wakacjami, a nie martwić edukacją dziewczyny, której fiu bździu w głowie. Kiedyś zdejmie różowe okulary i przeżyje bolesne zderzenie z rzeczywistością, ale pretensje będzie mogła mieć tylko do rodziców. Poza tym masz naprawdę święte cierpliwości, ja bym tyle nie wytrzymała;).

    OdpowiedzUsuń
  2. trzeba bylo przy wszystkich powiedziec, ze mozesz jej wytlumaczyc co i jak, a nie robic za nia, bo dalej nie bedzie umiec i utarlabys im tym nosa. Nigdy wiecej Kasia tak nie rob! To ona ma sie nauczyc, a nie Ty odrabiac lekcje za nia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha - a oni jak chca to niech sie obrazaja, to ich problem, nie Twoj

      Usuń
  3. Wiecie co dziewczyny ja już nieraz mówiłam KONIEC ale to nic nie daje... za parę dni jest to samo ;/
    A jak powiem ostro to fakt obrażą się, to nie problem... problemem jest to, że ciocia jedzie od razu do babci i gdzie się da i nastawia całą rodzinę przeciwko moim rodzicom... oni są dziwni, nie ma wyjścia z tej sytuacji ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale gdybys tak zareagowala przy innych ludziach to wszyscy widzieliby jak jest a tamci nie mieliby argumentow. Czasem trzeba sie postawic

      Usuń
    2. Niestety nic by to nie dało ;/ Kiedyś tak zrobiłam to ciocia użądziła dziki lament, że Juleczce trzeba pomóc, że ma dość itp... na pewno zaczęłaby robić awanturę z niczego i wyszłaby z domu...
      A to jednak babci urodziny... dla świętego spokoju zrobiłam, oddałam i miałam popsóty humor humor tylko ja a nie babcia w dniu urodzin :P

      Usuń
  4. taak, ręce opadają ! dosłownie ! ; o

    OdpowiedzUsuń
  5. I nie ma wyjścia z sytuacji... Może studia pomogą...

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że jakieś 8 lat temu nie wiedziałam, że robisz zadania z matmy. :p

    OdpowiedzUsuń